Siedzimy w domu i uczymy się, jak spodziewam się większość z Was.
Uczymy się, nie tylko w ramach edukacji domowej, choć to dla mnie ciekawe doświadczenie uczyć swoje dziecko, a nie rodziców i/lub nauczycieli 🙂

Uczymy się siebie, relacji. Osobiście wzmacniam umiejętności odmawiania. To wyzwanie pracować w domu, w domu zajmować się swoim hobby i zajmować się dziećmi. Klaryfikacja zadań plus klaryfikacja potrzeb osobistych i klaryfikacja tego wszystkiego, co chcę z dziećmi zrobić to sporo rzeczy do porządkowania w sobie na bieżąco.

To jednak cieszy, bo to wprawka w asertywności w warunkach prawie laboratoryjnych. Tak można chyba określić tę ograniczoną kumulację wszystkiego na metrażu wyłącznie domowym.

Mnie roznosi, bo takie siedzenie w domu, to dla mnie ostatnio coś mało znanego.
Roznosi też Młodszego. Już dawno nie miałam potrzeby, by przypominać sobie tak wiele wskazówek z “Rodzicu, można inaczej“.
Przewijam od wczoraj w głowie poszczególne porady z własnej książki.
A to, że DZIECI NIE ROBIĄ NIC ZŁOŚLIWIE (!) Ja to napisałam? Patrzę na synka, chwilami na dwóch. Oczywiście, że najbardziej mi przeszkadza, kiedy wskakują mi w ubraniu na świeżo posłane łóżko i… doskonale wiem, że to zaproszenie do zabawy, bo nareszcie jestem dla nich w domu, a nie psucie glancu mojej kapy.
Przynajmniej oni tak zakładają. Pokazują, że się stęsknili. Chcą MNIE więcej dla siebie. Tak, pandemia zrobiła prezenty dzieciom.
Zatem naprawdę ja napisałam, że dzieci nie robią nic złośliwie. Jeszcze udowadniałam to do tej pory na tak wielu warsztatach z rodzicami i nauczycielami.
Wdech i wydech. Wierzę sobie. Wierzę przekonanym uczestnikom warsztatów ze mną, którzy po krótkiej rozmowie przytakiwali, że jednak się zgadzają. To potrzeby wołają o zaspokojenie.
A tu taka świetna okazja. Rodzice do dyspozycji. Można teraz odrobić zaległości. A że rodzice zwykle chcą inne swoje zaległości odrabiać, a nie te z dziećmi, to dzieci potrzebują POKAZAĆ, że oni też swoje zaległości emocjonalne u rodziców mają. I jak? Przecież trudno wymagać od kilkulatka, by powiedział całym zdaniem: “Mama, bo ja potrzebuję więcej Twojej uwagi i chcę, żebyś mi ją okazała patrzeniem w oczy (następna porada z “Rodzicu, można inaczej” – <PATRZ DZIECKU W OCZY>), kiedy jestem blisko Ciebie, kiedy jemy, kiedy mówię do Ciebie, kiedy Ty – mamo, tato mówisz do mnie. Widź mnie po prostu ze wszystkim, co moje.”

Dziecko powie to ewentualnie w słowach “Mama, przytul” lub “Mama, graj ze mną”. No może jeszcze “Mama, dlaczego mi nie pomagasz” i to wówczas, gdy do tej pory było świadomie uczone przykładem rodzica mówienia o potrzebach.
Inaczej okaże to zaczepką. Tak! Dokładnie tym, co rodzicowi przeszkadza, bo zwraca uwagę. Jak moja (już nie)równo położona kapa na łóżku.

NIE STRASZ DZIECKA I NIE POZWÓL STRASZYĆ INNYM.
Ups… koronawirus – temat wiodący i na serio i na żarty. No właśnie i nawet najlepszym się wyrwie, a co dopiero rodzicowi, którego dziecko skacze,gdy tego boli głowa: “Skaczesz po mnie, a jak kichnę, to Cię zarażę koronawirusem.” Zong. Śmieszne dla dorosłych, bo rozładują chwilowo swoje napięcie, no ale niekoniecznie dla dziecka. Dla jednego, raczej starszego może i ok, bo załapie żart i też się zaśmieje, dla młodszego albo nawet i starszego, ale bardziej wrażliwego powód do traumy.
Na szczęście jest opcja PRZEPRASZAJ ZA BŁĘDY i ŹLE ZAREAGOWAŁEŚ, POPRAW SIĘ, a także ZAMIAST ZAKAZÓW, MÓW SWOJE ZDANIE. Komunikatem “ja” można krótko powiedzieć: “Źle się i czuję i bardzo chciałam, żebyś ze mnie zszedł, ze niechcący Cię postraszyłam.” Jeśli widzimy po dziecku, że negatywnie ten komunikat na nie wpłynął, warto sięgnąć po NAZYWAJ UCZUCIA: “Przestraszyłeś się.” I tu dać szansę, by dziecko się wypowiedziało. Zatem SŁUCHAJ DZIECKA. I według tego, co odpowie kontynuuj lub zakończ rozmowę. Jeśli widzimy po dziecku, że czuje się z tym ok, to dalsza rozmowa to znęcanie się.

No i praca w domu. Ty chcesz komputer, dziecko też chce komputer. Może klika w klawiaturę, by zwrócić na siebie Twoją uwagę. Tu pomoże WYRAŻAJ SPRZECIW W PIERWSZEJ OSOBIE. To przecież Tobie przeszkadza i warto opowiedzieć jak i dlaczego. A na koniec JASNO KOMUNIKUJ SWOJE POTRZEBY – dzieci rozumieją i zastosują się, kiedy rodzic z szacunkiem powie, co i przez jak długi czas potrzebuje zrobić. Warto dodać nawet, co dla dziecka będzie możliwe, kiedy rodzic skończy. Tylko tu wskakuje kolejna wskazówka: DOTRZYMUJ OBIETNIC ALBO… NIE OBIECUJ. Tak, skoro wiesz, że pracy masz na cały dzień i wieczór. Zero złudzeń dla dziecka. Lepiej, że poczuło się rozczarowane i Ty AKCEPTUJ UCZUCIA DZIECKA z tym związane niż żeby czuło oszukane. Tak bowiem dzieci odczuwają niedotrzymane obietnice. Jako bycie oszukanymi.

To tak skrótowo, co może się przytrafić i że jest możliwe stosować w każdej sytuacji wskazówkę ROZWIĄZUJ MAŁE PROBLEMY OD RAZU i gasić małe pożary z korzyścią dla dziecka, rodzica i ich wzajemnej relacji podczas tych przymusowych domowych wakacji, a wprawka ta przyda się też później w codzienności po pandemii.

Dobrego i spokojnego czasu w domach!

2 thoughts on “Wskazówki na przymusowy pobyt w domu”

Dodaj komentarz