Kiedy słyszę i/lub czytam o filmie lub książce, że to bestseller, to myślę: “Hola, hola, jak obejrzę/przeczytam, to sama stwierdzę, czy taki hit czy nie.” Do książki pani Katarzyny Nosowskiej podchodziłam wiele razy. Podczytywałam na poczcie, w markecie. Wychwyciłam więc sporo zdań perełek już z doskoku. Z jednym zdaniem (zachowam je dla siebie wyjątkowo) “chodziłam” kilka miesięcy. Może to ono zdecydowało, że zwlekałam z przeczytaniem całości. Potrzebowałam dojrzeć. Dojrzeć, by wchłonąć. Jestem tylko kilka lat młodsza od autorki i … mam podobne obserwacje i doświadczenia. 

TA KSIĄŻKA TO KWINTESENCJA DOJRZAŁOŚCI

Taki zachwyt okazałam tylko kilku filmom z moim ulubionym autorem i jedzeniu. Haha… o jedzeniu i męczarniach z odchudzaniem w książce jest dużo. Może trochę za dużo. I to chyba jedyna krytyczna uwaga wobec tej pozycji. Zresztą, nawet by opisać te męczarnie w taki sposób potrzeba niezwykłego, dojrzałego właśnie dystansu do siebie. Taki dystans przychodzi z wiekiem albo nie przychodzi. Fajnie, gdy przychodzi. Pozawala siebie pokochać, być dla siebie wyrozumiałą, brać dla siebie z życia to, co najlepsze.

JA TEŻ TAK MAM

Wiele obserwuję, podczytuję i zwykle mam reakcję: “Bosh… znowu nie pasuję, ja tak nie mam” albo “No tak, dziwna jestem. Mnie to nie kręci. Jakże daleka jestem od tego.” I zaczynam marzyć o niszy dla siebie.
Tu jest odwrotnie! Tu cieszę się prawie na każdej stronie: “Ja też tak mam!”, “Też tak myślę!”, “Wow, dokładnie tak samo na to patrzę.” “Mam takie samo doświadczenie albo bardzo podobne.” Z trudem to przyznaję, bo nigdy nie lubiłam “być jak ktoś”. Ta książka jest pisana z serca. To po prostu czuć. Szczerze. Pozwalam sobie się z nią identyfikować i nawet publicznie przyznać do tego.

CYTATY? JAK TU ZMIEŚCIĆ TE MILION PRAWD O ŻYCIU?

Nie wiem, które wybrać. Mnóstwo perełek. Mogłabym chyba przepisywać całe rozdziały. A rozdziały są krótkie. Wiem, że to wynik ich pierwotnej formy. No dobrze, to może być kolejna wada – chce się więcej. Więcej Kaśki i więcej jej obserwacji świata i siebie samej: zalet i cech, z którymi jest tak świadoma. Można Ją jeść łyżkami, jak Pani Katarzyna panią Gessler. 
Skończyłam i zaczęłam od początku. Mam niedosyt. Chcę więcej zapamiętać, więcej wchłonąć. Takie spojrzenie na życie i świat podoba mi się i kręci mnie. 

Ps.  Piszę w całej recenzji “Pani Katarzyny”, bo my się osobiście nie znamy, mimo iż po lekturze wiem, o Niej sporo. To mój ważny ukłon do treści. Kto czytał, wie. Kto przeczyta załapie.

1 thought on “Genialna Kaśka w “A ja żem jej powiedziała””

  1. Od wielu lat jestem fanka tekstow pani Katarzyny i ta ksiazka jest wlasnie tym czego oczekiwalam po autorce. Jezeli ktos spodziewa sie, ze calosc bedzie utrzymana w zartobliwym tonie, jak tytuly rozdzialow, to czeka go rozczarowanie. Chociaz autorka niewatpliwie obdarzona jest ogromnym poczuciem humoru i dystansem do siebie, i do swiata A ja zem jej powiedziala nie kazdemu przypadnie do gustu. Fani Hey i pani Kasi docenia na pewno 🙂

Dodaj komentarz