Ze smutkiem przedstawiam coś, co się nazywa:

Fraszka przedchrzcielna

Fryzjer i ksiądz w jednym stali rządku,

ksiądz stał na końcu, fryzjer na początku

dnia.

Człowiek był pozytywny i radosny,

ochoczo szukał wiosny

serca.

Fryzjer był wściekły, zrazu się nie dał.

ksiądz zaś już dawno duszę zaprzedał

instytucji.

Głupi człowieku, dusza ci gnije,

bo zamiast na mszy, wolisz być w kinie

życia.

Rozumiesz siostro, grzech twój śmiertelny,

i pada znowu ściśle kościelny

argument.

Rano się fryzjer zaciekle kłócił,

wieczorem ksiądz do góry nogami odwrócił

wiarę.

Chwila już bliska mej egzekucji,

cóż że obnażam fakt prostytucji

intelektualnej.

I nie pomoże nic mocna tatra,

tutaj się kłania dobry psychiatra

świecki.

Odchodzę od krat, świat widzę czarniej,

cóż że na głowie wciąż leży ładniej

włos.

Fraszka napisana 18 lutego 2011 r.

Dodaj komentarz