Synek: “Mama, pojedziemy kiedyś “wtyczką” (chodzi o autobus – przypisek mój) do końca trasy?”
(Kiedyś byłaby myśl: “O jejku, czego on jeszcze nie wymyśli. Nie mam czasu na takie marnowanie czasu.)
Teraz: “Chciałbyś?”
Synek: “Tak. Zobaczyłbym, jak on tam na końcu się ładuje”

Synek: “Mama, a pojedziemy jeszcze do tego ogrodu?
Ja: “chciałabyś?”
Synek: “Tak, bo tam mógłbym pozbierać liście”

Synek: “Mama, możemy iść po te ciastka, co kiedyś?”
Ja: “Chciałbyś?”
Synek: “Tak, bo one mi bardzo smakowały.
Ja: Dziś już nie, bo były cukierki w przedszkolu
Milcząca zgoda.

Ja w myślach: “Fajne to słowo <chciałbyś> Akceptuje potrzebę. Otwiera rozmowę, podtrzymuje i buduje grunt pod nieraz konieczną odmowę, a przede wszystkim sprawia, że dziecko ma chęć powiedzieć, czego dokładnie chce i dlaczego. Dzięki temu rodzic przede wszystkim poznaje swoje dziecko.

Ps. Nawiązując do zdjęcia, które wybrałam. Słysząc “chciałbyś”, dziecko staje się mamie wdzięczne za zauważenie go na poziomie emocjonalnym i danie jej bukietu, to naturalna odpowiedź.

Ps. 2. Słowo “chciałbyś” można oczywiście zamienić na “chcesz”, co może jest nawet właściwszym zapytaniem.

Dodaj komentarz