9 miesięczny raczkuje i wszedł w etap, kiedy wszystko jest ciekawsze od spania. Cały czas powtarza jedno słowo: „Ide, ide, ide…” Odkąd stanie wcześnie rano w łóżeczku, przez wszystkie próby położenia spać, aż po wieczór, kiedy po kolacji trzeba usnąć. Przerabiałam to ze starszym synem, kiedy raczkował i uczył się chodzić. Chwilę trwało i kosztowało synka sporo płaczu, a nas nerwów, zanim nauczyliśmy go samemu usypiać, a siebie jak nie przeszkadzać mu w zasypianiu na tym nowym etapie.
 
Na myśl o powtórce ogarnęła mnie więc czarna rozpacz. Na szczęście mam już teraz inną wiedzę i dzięki niej inne narzędzia. Położyłam synka w łóżeczku, a on wstaje i popłakuje: „Ide, ide, ide…” i tak jak mantrę. W pierwszej chwili zwątpiłam. Smutna i zrezygnowana, rozpoczęłam próbę przebicia się przez ten lament: „Wiem, że bardzo chcesz iść”. Synek głośniej. „Aż tak bardzo, ojej. Aż tak”. Synek dalej. „Wiem, że bardzo chcesz iść, tylko teraz trzeba spać. Jutro pójdziesz.” Synek swoje. „Tak wiem, bardzo chcesz iść. Tak bardzo.” Już mówię w rytm tego lamentu, nie wierząc, że to się skończy. Impulsywnie biorę rękę synka i ruszając nią szybciej niż on lamentuje, mówię: „tak bardzo chcesz iść, tak bardzo, tak bardzo…” i tak dłuższą chwilę. W pewnym momencie czuję, że synek sam rusza moją ręką. Poddaję się temu ruchowi. Młodszy już normalnym głosem powtarza: „Ide, ide, ide…” i rusza moją ręką. Coraz wolniej. Zmienia ruch mojej ręki, na takie machnięcie dłoni w dół, co go rozbawia. Robi tak kilka razy, śmiejąc się i się wycisza. Leży tak kolejne kilka minut i … zasypia.
 
Zaskoczona siedzę przy łóżeczku jeszcze chwilę. Boję się ruszyć. Obserwuję, czy ciałko synka osiągnęło już bezwładność świadczącą o głębokim śnie. Nadal nie dowierzam. W głowie mam już jednak krzyk euforii połączonej ze wzruszeniem: „Akceptacja uczuć u dziecka poniżej roku też działa. Jak ja kocham to podejście. Moje dziecko nie płakało. Nie pogwałciłam jego uczuć! Dziecko może spokojnie zasnąć nawet na trudniejszym etapie rozwoju! :)

Dodaj komentarz