Nauczenie dzieci zabawy razem to wielka sztuka. Różnica wieku może przeszkadzać, lecz istnieje wiele zabiegów, które rodzic może podjąć, aby zabawa dzieci przebiegała bez krzyku, płaczu i wzajemnych ataków. Na początek zabawa obok siebie może być świetnym rozwiązaniem. Od niej blisko już do wspólnej zabawy rodzeństwa i dzielenia się zabawkami.

RÓŻNICA NIE TYLKO WIEKU

Trzy lata różnicy między braćmi to według najnowszych badań psychologicznych idealny odstęp. Trzy lata to też akceptowalna różnica, żeby w przyszłości dzieci się dogadały. Bo młodszy jest młodszy, ale jeszcze nie na tyle, by dzieliła ich przepaść dojrzałości i idących za stopniem dojrzałości zainteresowań. Jednak kiedy jeden ma niecałe 4 lata a drugi około 10 miesięcy, to różnica rozwojowa między nimi wydaje się ogromna. Szczególnie dla rodzica, który niemówiącemu, raczkującemu i próbującemu wstawać Młodszemu ma wytłumaczyć, żeby nie wchodził taranem w ułożone misternie trasy z autami i kolejkami Starszego.

JEŚLI NIE RAZEM, TO OBOK SIEBIE

W „Rodzeństwie bez rywalizacji” autorki piszą, żeby uczyć rodzeństwo bawić się „obok siebie”. jeśli nie potrafią bawić się razem, będą chociaż szanowali bawiącego się obok. Uczyć jedynie, aby się nie bili, z pomocą sakramentalnego zdania: „Powiedź to słowami, a nie rękami”, powtarzanego za każdym razem, kiedy Starszy zezłości się na Młodszego i zaczyna go na różne sposoby torturować. A za tym zdaniem, w zależności od rodzaju zadawanych ran idzie: „Bez bicia”, „Bez gryzienia”, „Bez kopania”, „Bez popychania”, „Bez wbijania paznokci” itd., itp. Młodszy oczywiście zaczyna głośno płakać, więc rodzic biegnie z uporczywą myślą „Oho, kolejne starcie tytanów. Jak ich tego oduczyć.”

BEZ ARGUMENTU, ŻE STARSZY JEST STARSZY

Początkowo wszystko może wydawać się jednostronne. Dlatego, że pozornie jakiekolwiek negocjacje odnośnie braterskiej relacji można podjąć jedynie ze Starszym. Ciężko jest, gdy nie chce się dziecka zamęczać pouczającymi tekstami. I zgodnie z podejściem z „Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały. Jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły” unika się za wszelką cenę argumentu, że jest starszy. To, jest jest starszy nie oznacza, że z tego tytułu coś musi, a przypisywanie tej roli każdemu dziecku jest krzywdzące i nie fair. Co więcej, nie można całej odpowiedzialności za tę powtarzającą się sytuację przypisywać jedynie Starszemu, bo to już jawna niesprawiedliwość.

ZASADA NIEMOWLĘCIA: “TO, CO WIDZĘ JEST MOJE”

Życie bowiem pokazuje, że Młodszy świetnie zdaje sobie sprawę, że wchodzi Starszemu w paradę i to z dość mocno widoczną intencją: „Chcę mieć wszystko, to ma Starszy brat, bo to mi się bardzo podoba” i dalej „Wszystko, co jest Starszego brata jest wspaniałe”. Domyślam się, że dochodzi tu jeszcze zasada każdego niemowlęcia: „To, co widzę jest moje”. Młodsze dzieci mają też to do siebie, że szybko uczą się, że jeśli coś im się nie podoba, to trzeba zacząć płakać, że niby Starszy coś zrobił, nawet gdy Starszy jest dość daleko.

TYLKO DELIKATNA ASYSTA RODZICA

W tej sytuacji pomysłowa mama może poprosić Starszego, żeby dawał Młodszemu jedną lub więcej zabawek z zestawu, którymi się akurat bawi i odstawiał Młodszemu na „bezpieczną odległość”. W relacjach z dziećmi niewiele sposobów działa od razu, więc trzeba się nastawić na kilka lub nawet kilkanaście mniej lub bardziej udanych prób, przebiegających mniej lub bardziej pokojowo z delikatną, ale jednak asystą rodzica.

TYTANI UCYWILIZOWANI

Osiągnięcia są jednak dość zaskakujące. Starszy – doceniając dany mu przywilej wybierania zabawek dla Młodszego – sam szybko szykuje dla niego zabawki i się chwali: „Mama, dałem M. zabawki”. I mamy osiągnięty cel: bawią się obok siebie. To jednak nie wszystko. Postępowanie, które wydawało się być skierowane tylko do Starszego syna, okazuje się oddziaływać na obu chłopców. Młodszy zaskoczył, że ma się bawić sam niedaleko Starszego. Pomogło tu też mówienie do Młodszego: „Chodź, bo brat sobie nie życzy/nie chce, żebyś mu przeszkadzał/burzył”. Młodszy nie płacze, żeby zabezpieczyć się przed potencjalnym atakiem, bo jest ich coraz mniej.

“ZABIEGI” Z JAKMÓWIĆ

Na efekt, by bracia zaczęli się razem bawić i bez zachęty rodziców dzielić różnymi rzeczami miały wpływ wszystkie zabiegi, które wymieniłam powyżej.
Te zabiegi to:
– akceptowanie uczuć obu chłopców: do Starszego „Rozumiem, że się złościsz, kiedy Ci psuje”/”Rozumiem, że nie chcesz, żeby…”; i do Młodszego „Rozumiem, że podobają Ci się zabawki brata/ że chcesz”.
– dzięki nieprzypisaniu ról, które wywołuje poczucie krzywdy i chęć odwetu;
– dzięki pokazaniu, że można bez agresji powiedzieć coś bratu i znaleźć mu przestrzeń do zabawy, tak żeby sobie wzajemnie nie przeszkadzać;
– dzięki daniu Starszemu prawa wyboru zabawki dla Młodszego (bo Młodszemu wszystko jedno na razie, byle była to część tego, czym się bawi Starszy);
– dzięki konsekwentnemu trzymaniu się tego wybranego podejścia.
Polecam wszystkim! Dodam jeszcze, że wypracowany tu efekt pozostaje w dzieciach jako wzór bycia z rodzeństwem NA STAŁE.

Dodaj komentarz