WP_20150327_08_49_52_ProKażdy poranek z dziećmi jest tak sam? Nic podobnego! Co z tego, że czas pobudki się zgadza. Od 6 rano przerabiamy dziś sprzeczki rodzeństwa, chwalenie i zachęcanie do samodzielności. Starszy buduje pociągi. Ustawia za lokomotywą jakieś 20 wagonów. Gdzie? Dziś rano akurat przy łóżku w naszej sypialni. Młodszy nie dość, że uwielbia ten pociąg burzyć tak ogólnie, to jeszcze zwyczajnie ma go na drodze do mojego łóżka. Po jednym rozburzeniu awantura gotowa.Starszy się piekli i mimo iż już od kilku tygodni nie bije Młodszego w pierwszym odruchu, ma ochotę go popchnąć lub ukarać siedzeniem w łóżeczku. Długie tygodnie nam zajęło, by Starszy pozbył się odruchu bicia na widok zburzonego pociągu. Powtarzałam stale: “Dogadajcie się bez bicia.” Podsuwałam pomysły na pożyczenie Młodszemu jednej lokomotywy i kilku wagonów, by sobie mógł burzyć. Dziś sytuacja jest mniej niebezpieczna. Starszy powtarza moje komunikaty do brata. Próbuje go odsuwać, ale bez agresji. Ja dalej zgodnie z zasadami “Rodzeństwa bez rywalizacji” próbuję jak najmniej wtrącać się między nich. Zachęcam do dogadania się. To trochę trudne, bo Młodszy nie mówi. Jednak wszystko rozumie. Dlatego udzielam informacji – w sumie już przypomnienia, Młodszemu: “Brat nie lubi, kiedy burzysz mu pociąg. Będzie się mocno złościł.” Starszemu: “Pociąg nie może stać w miejscu, gdzie wszyscy chodzą, bo zawsze ktoś się zagapi i go zburzy”. Ufff…Pociąg ustawiony w miejscu centralnym, ale nie przelotowym. Starszy buduje samolot z klocków. Przynosi mi do obejrzenia i spróbowania, jak lata. Chwalę, mówiąc, że bardzo mi się podoba – jedna, druga, trzecia, czwarta wersja. Piąta ma nierówne skrzydła. Udzielam informacji, dlaczego musi mieć skrzydła takiej samej długości i wagi, a ogon mniejszy od skrzydeł. W pierwszym odruchu chcę usiąść do kompa i sprawdzić dokładnie, o co biega z tą budową samolotów. Przypominam sobie jednak, że w “Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały” w rozdziale o zachęcaniu do samodzielności jest napisane, że nie muszę być ekspertem od wszystkiego, mogę odesłać np. do taty. Już jednak udzieliłam wystarczającej informacji i puchnę z dumy, bo okazuje się, że jak inne mamy, też jestem specjalistką od wszystkiego 😉 Starszy przyjmuje to spokojnie i nie zniechęcony poprawia. Za chwilę wyjaśnia, dlaczego jego samolot ma takie, a nie inne skrzydła i ogon. Teraz, po bezbolesnym śniadaniu, trzeba Młodszego zachęcić do samodzielnej zabawy. Jednak mam wrażenie, że po śniadaniu te wyzwania są jakieś łatwiejsze. U Ciebie też? Miłego dnia 🙂

Ps. Jeśli chcesz posłuchać tego tekstu, zobacz Audiobook z tekstami z bloga.

Dodaj komentarz