DSC_0043 “Nie chcę iść do przedszkola”. Większość rodziców przerabia ten tekst na początku roku. Są jednak dzieci, które zachwycone, zafascynowane przez pierwszych kilka tygodni, tracą zainteresowanie przedszkolem i odmawiają chodzenia do niego, kiedy inne dzieci już się zaaklimatyzowały. Starszy należy do tych dzieci, którym przedszkole znudziło się niedawno. Na jego niechęć do chodzenia wpływa jeszcze kilka czynników organizacyjnych w naszym domu, których nie możemy chwilowo zmienić. Próbowałam:

-> Akceptacji uczuć – mogłam sobie akceptować, ile chciałam. Starszy uspokajał się na chwilę, by po kilki minutach rozpocząć płaczliwym głosem: “Ja nie chcę iść do przedszkola”. Raz poszedł, by na drugi dzień protestować jeszcze bardziej, udawać chorobę i wymyślać, na jakich warunkach mógłby zostać w domu.

-> Dawania wyboru: “Albo zostajesz sam w domu, albo idziesz do przedszkola, bo ja idę do pracy”. Zadziałało raz, bo skoro babcia opiekuje się młodszym bratem, to nim też może.

-> Umów: “Teraz idziesz do przedszkola, a po przedszkolu …” tu wymieniałam jego ukochaną rzecz do zrobienia. I to w ogóle nie dawało efektu, bo tak bardzo chciał zostać w domu, że to, co kocha normalnie, przegrywało z chęcią zostania w domu.

-> Łagodzenia zazdrości o Młodszego – wyglądało, że przez fakt, iż Młodszy tylko jakiś czas jest na spacerze, a resztę w domu, Starszy czuje, że omija go coś ważnego z mamą lub babcią. Też efekt był chwilowy.

-> Techniki Rozwiązywania Problemów – powiedziałam, czego ja potrzebuję. Zapytałam, co Starszy czuje w związku z pójściem/ nie pójściem do przedszkola. Poprosiłam, żeby podał mi pomysł, co mogę zrobić, żeby poszedł do przedszkola i czuł się w nim dobrze. Nie za bardzo szło mu wymyślanie rozwiązań, lecz skupienie się na jego odczuciach, pokazanie, że liczę się z jego zdaniem, wyraźnie go uspokoiło. Niestety trzeba było jeszcze jakoś go z domu wyprawić. Co zrobiłam? Dałam nową bluzkę z misiem na deskorolce, nowe skarpety, fajniejsze rękawiczki (akurat był większy mróz i tak bym mu te rzeczy dała, ale nakreśliłam, jak to akurat tego dnia pójdzie w nowych ciuchach) – uznałam, że uatrakcyjnię mu całe wyjście do przedszkola. Akceptowałam uczucia cały czas, gdy się zbieraliśmy. W końcu przypomniały mi się tzw. kotwice, które miały pomagać np. mówcy, żeby mniej się stresował, a wszystko dzięki temu, że trzymał w ręce, dotykał jakiegoś swojego talizmanu albo po prostu guzika, klamry itp. To mnie nakierowało na moje “pracowe, tęskniące” zwierzątko. Opowiedziałam, że jak Synek był malutki i na cały dzień szłam do pracy, to brałam malutką plastikową wydrę i stawiałam w pracy na pudle komputera. Kiedy zatęskniłam za domem, patrzyłam na nią lub obracałam w palcach i myślałam, że też za mną tęsknią. To mi pomagało wysiedzieć. Synek bardzo chciał zobaczyć, która to zabawka. Dałam mu ją, mówiąc, że może ją wziąć do przedszkola i kiedy za mną za tęskni, wyciągnąć z kieszeni i przypomnieć sobie, że mama go kocha i też za nim tęskni. Wydra została pieczołowicie schowana do kieszeni spodni i przedszkolak, spokojniejszy, wyszedł z domu. Nie byłabym mamą, gdybym się nie denerwowała, czy mój synek wszedł bez większych emocji do sali. Okazało się, że tak. Pracowałam z myślą, jak mu mijają te kilka godzin. Starszy wrócił z przedszkola, nic nie mówił, że tęsknił, co się wcześniej zdarzało od progu. Zapytałam więc: “Tęskniłeś za mną?” A On na to: “Nie, wcale”. Okey. Zaskoczył mnie taki obrót sprawy. Skonstatowałam jednak, że wydra zrobiła swoje. Gdy sama wychodziłam popołudniu z domu, dostałam od niego – dla odmiany – surykatkę: “Żebyś nie tęskniła!” A że zdarzały się już jednodniowe sukcesy, nie cieszyłam się, tylko byłam ciekawa kolejnego dnia. Nazajutrz do wydry dołączył jeż. Nie było słowa o tym, że nie chce iść do przedszkola. Z miny i zachowania Starszego wywnioskowałam, że cała tęsknota została ulokowana w wydrze i jeżu. Kiedy obierałam Starszego z przedszkola, zapomniał zwierzątek i wróciliśmy do sali. Pani przedszkolanka już na nas czekała. Zastanawiała się, jak szybko wrócimy po… “pocieszajki”. Powiedziała, że spojrzenie na nie, cofa nawet “groszki” z oczu.  

Ps. Jeśli chcesz posłuchać tego tekstu, zobacz Audiobook z tekstami z bloga.

1 thought on “Pocieszajki przedszkolne”

Dodaj komentarz