Czy Wasze dzieci też mają zabawy, których nie lubicie i które Was denerwują? Mój synek uwielbia wchodzić na wersalkę i stojąc na niej albo ściskać kogoś za szyję o wiele za mocno, albo wykładać tej osobie coś na plecy, głowę. Wariacji jest tyle, ile dni, a może i więcej.

Mówienie to mnie boli, mam zmiażdżone gardło, nie będę mogła mówić, nie wolno tak, nie lubię tego, to mi przeszkadza itd., itp. nie zadziałało. Czytałam, że zabranianie nie ma sensu, że do dzieci to nie dociera. Trzeba powiedzieć, czego się oczekuje. To, jak z kałużą: mówisz „Nie wejdź”, wchodzi. Mówisz „Omiń”, omija.

Niedawno, już lekko zrezygnowana w temacie „tuczenia się” po moich plecach, kiedy chcę odpocząć (bo przecież wersalka do tego służy), mając synka za sobą, próbującego wsadzić mi na głowę zwinięty duży koc, powiedziałam: „Coś mądrego… czekam na coś mądrego…”. (babcia mu często mówi: „głupio robisz, więc to odwróciłam) Hurra! Hurra! Hurra! Zszedł bez słowa. Zajął się czymś innym :)

Dodaj komentarz